czwartek, 31 maja 2012

czwartek

Kiepski dzień mam dzisiaj. Nie chciało mi się w ogóle ruszyć z łóżka. Dwa dni nie było mnie w szkole, dziś poszłam i już na dzień dobry wszyscy mnie wkurzali. Dostałam 1 z chemii. Nie mam pojęcia jakim cudem, wydawało mi się, że dobrze poszedł mi sprawdzian. No nic..., trzeba będzie poprawić.
We wtorek miałam jazdę, strasznie mi się podobało :) Jeszcze nie czuję się pewnie za kierownicą, nie do końca panuje nad wszystkim, ale mam super instruktora i mam nadzieję że te 28 godzin, które mi jeszcze zostało wyjeżdżę z przyjemnością ;) Pan J., nawet mnie pochwalił, że jak na pierwszy raz to dobrze sobie radzę i od razu pojechaliśmy na miasto. Strach był, ale bardziej się rajcowałam niż bałam.
Nie jadę w niedziele na komunie, nie ogarnę się z nauką później. Może to nawet lepiej, nie szczególnie mi się chciało.
Jutro malowanie w pokoju. Jestem ciekawa jaki wyjdzie kolor. Farba nazywa się "soczysty grejpfrut" :D
Najważniejsze że dieta idzie mi dobrze :) Czekam na wagę, bo nie wytrzymam. Mama obiecała, że mi kupi :)
Karotko! Dużo siły Kochana ! ;* wracaj szybko !



niedziela, 27 maja 2012

niedziela.

Tralalala, nie chcę mi się uczyć. Rzygam biologią. Jakiś tydzień temu, miałam zapał do nauki, poprawiałam matmę, ze wszystkiego byłam przygotowana. Teraz jak już jestem na czysto i mam pewność że zdaje, zaczęłam sobie olewać. Jakoś opadły mi skrzydła. Im bliżej końca roku tym bardziej mi się nie chce.
Nie mam wagi. Oszaleję. Dietę trzymam, rowerek zaliczony. Chcę pozbyć się tego okropnego brzucha. Macie jakieś konkretne sposoby? Czy to kwestia trzymania diety?

We wtorek pierwsza jazdaaa...
Nie pal tych fajek, Emily!

sobota, 26 maja 2012

don't give up.

Wczoraj miał być wielki dzień ważenia, ale przez durny remont, waga uległa zniszczeniu. Koszmaar! Potrzebuje nowej, nie mam pojęcia kiedy kupię,oby jak najszybciej.
I tak wiem, że nie ważę tak mało jak sobie założyłam. W ciągu tego miesiąca miałam napad i tym wszystko zniszczyłam. Ale wstaje po raz kolejny, otrzepuję się i idę dalej. Wyznaczyłam sobie cele, do których za wszelką cenę dążę. Najważniejsze to podnieść się po porażce.

Najważniejsze daty dla mnie teraz :
3.06 - komunia młodego. w co ja się ubiorę, żeby ukryć sadło?
12. 06 - moje 18 urodziny.
29.06 - koniec roku szkolnego i jednocześnie moja rodzinna 18 w restauracji na której MUSZĘ dobrze wyglądać. 
4.08 - wyjazd nad morze ze znajomymi. Świetna figura obowiązkowo. 
13.09 - moja 18 w klubie. Chcę aby wszystkim kopara opadła z wrażenia. 

Poprawiłam matmę - jestem na czysto, witamy w 3 klasie.
Tak bardzo marzą mi się dżinsowe szorty, ale jak je przymierzam i patrzę na swoje nogi to chce mi się płakać. Niedługo będę musiała kupić bikini ... Padnę pewnie na zawał.
Kompletne skasowałam z menu pieczywo. Jem mnóstwo wafli ryżowych.
Muszę częściej pisać, bo jak jestem na blogu regularnie to lepiej idzie mi dieta :) Dzięki Wam ;) Od końca czerwca kupuję z siostrą karnet na siłownię. Najbardziej zależy mi na pozbyciu się brzucha. Chcę mieć taki śliczny, płaski. Powinnam sobie zrobić zdjęcie i porównać z tym z kwietnia ...



Dziękuje że jesteście. <3 













niedziela, 13 maja 2012

błędne koło.

Nie potrafię jeść normalnie. Albo wpierdalam wszystko jak leci, albo nie jem nic. Gdzieś się pogubiłam. To błędne koło, ale nie umiem go przerwać.
Nie umiem zjeść czegoś "tak o", nie myśląc ile to ma kalorii i jaka będę gruba. Po nażarciu się mam wyrzuty sumienia i w efekcie głodzę się. Chore ...
Cały weekend w książkach. Obym tyko poprawiła matmę we wtorek...

Ostatnie zajęcia z teorii i zaczynam jazdy :) Boje się strasznie, bo jestem kompletnie zielona jeśli chodzi o prowadzenie samochodu, ale już nie mogę się doczekać :)


OGARNIJ SIĘ EMILY. 



środa, 9 maja 2012

środa.

Don't you know, that  I would die for perfection ? 

Dużo ćwiczę ostatnio. Wczoraj rower i brzuszki, dzisiaj rower i basen. Trzymam się z kaloriami, ale Karotko masz rację. Powinnam chyba trochę zwiększyć limit. Jutro głodówka a od piątku podwyższam do 500-600. Wolę zjeść więcej niż mieć napad, pożreć wszystko i zaczynać od nowa znowu.
Moim priorytetem jest pozbyć się tych fałd na brzuchu. To dla mnie najważniejsze. Kumpela powiedziała mi dziś, że schudłam. Ja nadal czuje się jak tłusta świnia.
Do końca tego tygodnia, cały weekend i następny tydzień siedzę przy książkach ... . Najważniejsza jest dla mnie matma, obym poprawiła, obym zdała. Oprócz tego polski, biologia, chemia, historia i ten cholerny niemiecki. Biola, chemia - moje przedmioty profilowe, priorytetowe a rzygam na samą myśl.
Kusi mnie waga, chciałabym się przekonać czy rzeczywiście coś mi ubyło, ale nie. Postanowiłam, że wejdę na nią 25 więc poczekam.
Jutro wolne. Planuje wstać rano, pójść pobiegać, przejechać się do plusa, żeby zrobili mi coś z tym cholernym netem w telefonie i siadam do nauki.
Piszę z B., mimo, że nic nie chcę. Sam się dopominał o kontakt. Zerwał ze swoją dziewczyną, chce do mnie wrócić. Ja nie chcę. On chce się przyjaźnić, ale co to za przyjaciel, który wypisuje mi w SMS'ach jak tęskni za mną, wspólnymi chwilami, że ze mną było mu najlepiej etc. Nie wierzę, że był wobec mnie taki uczciwy. Gdzieś w kościach czuje, że nie wiem wszystkiego. I zakończyłam ten rozdział.


Dobra, wracam do notatek z historii ...



poniedziałek, 7 maja 2012

wygrana :)

Haaa, dałam radę ! :) Wytrzymałam cały dzień na głodówce. Nawet nie było tak źle jak się spodziewałam, miałam chwile słabości, gdy rodzice wrócili z zakupów i kazali mi wszystko rozpakować i powkładać do lodówki. Myślałam, że umrę, ale nie dałam się i nie wzięłam ani kęsa niczego. Jedyne moje dzisiejsze kalorie to szklanka soku jabłkowego - 84 kcal. Jestem z siebie taka dumna :)
Ruszyłam w końcu z nauką. Zaczęłam uczyć się biologii i muszę skończyć prezentacje z łaciny. Nawet ogarnęłam, swoją codzienną trasę rowerową :)
Czuje się wielka i gruba po tej majówce, więc mam w planach znacznie obniżyć ilość spożywanych kalorii dziennie. Do 200-300. Dosyć to drastyczne, ale potrzebuje tego, bo źle się czuje sama ze sobą. A do ważenia już coraz bliżej ...









niedziela, 6 maja 2012

majówka.

Dzisiaj tak naprawdę ostatni dzień majówki. Co prawda mam jeszcze tydzień wolnego, ale taki niepełny - w środę szkoła, w piątek szkoła. I od jutra muszę zacząć się uczyć, bo nie ogarnę tych wszystkich sprawdzianów i zaliczeń. Obym tylko nie miała problemów z matmą.
Nie chcę wiedzieć ile pieniędzy przepiłam przez te parę dni. Albo ile kalorii wypiłam ; o
Ledwo w zeszły piątek rozpoczęło się wolne to już w sobotę jechałam na kacu na prawko. Później zewsząd zaproszenia na ognisko, grilla, do pubu.
Jutro rano wstaję biegać, posprzątam mieszkanie i siadam do książek. Wieczorem po chemii, rower o ile pogoda pozwoli. I planuję na jutro głodówkę. W sumie nie powinnam bo to ryzykowne, ale muszę jakoś się "oczyścić" po tym tygodniu i nie żreć jak świnia.
Czuje się ogromna, wielka i tłusta. Mimo, że byłam na basenie czuję się jak wielki tłuścioch.
Nie jedz tyle GRUBASIE ! 


tłusta Emily. TŁUSTA TŁUSTA TŁUSTA ! 









czwartek, 3 maja 2012

Przeprowadzka.

Mimo, że bardzo się starałam, straciłam całkowicie cierpliwość do onetu. Poszłam w Wasze ślady i przeniosłam bloga tutaj.
Jeżeli którejś z Wam brakuje w linkach to z góry przepraszam i upominajcie się w komentarzach ! Musiałam coś przeoczyć, na pewno nie pominęłam Was celowo :) .

Obudziłam się dziś o 6 i ku swojemu zdziwieniu nie mogę już spać. Mogłabym zrobić coś pożytecznego i np. pójść pobiegać, albo chociaż wziąć psa na spacer.
Dieta jakoś weszła mi w nawyk. Nie muszę na siebie super uważać i się pilnować z jedzeniem. Mam już zakodowane co mi wolno a co nie i po prostu nie tykam się rzeczy zakazanych. Ćwiczę. Codziennie albo co drugi dzień staram się chociaż głupie 20 minut poćwiczyć. Wczoraj nie byłam na rowerze i trochę jestem zła, ale na pewno pójdę dzisiaj.
Od poniedziałku czeka mnie nauka i to sporo. Muszę poprawić matmę, gerę, napisać biologię. Wytrwać jeszcze miesiąc. Miesiąc i wakacje a ja nadal jestem taka gruba ! Boże, czy zdążę?
Boje się 25 maja. Boję się, że waga pokaże jakiś marny kilogram mniej, albo będzie tyle samo.
ahm ... teraz to zachciało mi się spać.