czwartek, 27 czerwca 2013

lubię ten świat.

Lubię ten świat diet i dążenia do perfekcji.
Lubię wiedzieć że mam maksymalną kontrolę nad sobą.
Lubię czytać Wasze blogi.
Lubię pisać swój własny.
Lubię czuć że jestem cząstką tego świata.
Lubię maksymalnie angażować się w odchudzanie.
Lubię Was wspierać.
Lubię gdy waga spada.
Lubię gdy ciuchy stają się luźniejsze.
Lubię gdy Wam udaje się odnieść sukces.
Lubię gdy ludzie mówią mi, że schudłam.
Lubię coraz lepiej czuć się sama ze sobą.
Lubię zdrowo jeść.
Lubię wyszukiwać w necie nowe thinspiracje.
Lubię ten wirtualny świat, do którego wchodzę i na chwilę odrywam się od rzeczywistości.


Jestem częścią tego świata i nie chcę stąd odchodzić.

piątek, 21 czerwca 2013

ach ten wirtualny świat

Kochane, dziękuje za tyle pozytywnych komentarzy :) Dajecie mi siłę i motywacje, żeby nie odpuszczać, pracować nad sobą i za kilka miesięcy znowu pochwalić się zdjęciami :). Bo tak naprawdę to dopiero początek, muszę jeszcze dużo nad sobą pracować, żeby doprowadzić ciało do perfekcji.

Upał jest straszliwy. Modlę się o burzę, ale chyba się nie doczekam. Przez taką pogodę jadłabym najchętniej owoce z jogurtem greckim (pycha, polecam! smakują jak lody :D) i piła wodę. Nie chce mi się robić obiadu, jak pomyślę o ciepłym posiłku to mi niedobrze. Wiem, że to nie jest zdrowe i korzystne. Dzisiaj zmusiłam się do pójścia do kuchni. Zrobiłam sobie kurczaka, przysypałam warzywami i tak wyglądał mój obiad :).
Lubię gotować. Ale w takich upał odechciewa mi się stać przy garach.


Jestem emocjonalną ruiną. Stworzyłam w okół siebie barierę, obrosłam w skorupę cynizmu i ironii broniąc do siebie dostępu. Odstraszam wszystkich, bo panicznie boje się, że ktoś przebije się przez tą zasłonę i mnie zrani. Tak właśnie jest, pora to sobie uświadomić. Zawsze jak zacznę się otwierać, zacznie mi na kimś zależeć, źle to się dla mnie kończy. I łatam dziurę jeszcze grubszą warstwą ironii i wszystkiego co odpycha - bo przecież tak jest bezpieczniej. Może ja nie powinnam nikogo mieć? Może się nie nadaje? Może nie umiem? Może mojej drugiej połowy nigdzie nie ma i nie powinnam pchać się do miłości. Powinnam być sama.

Za tydzień wyniki. A co jak nie zdałam?



niedziela, 16 czerwca 2013

zdjęcia

Ależ ten tydzień zleciał. Zestarzałam się. 12 czerwca skończyłam 19 lat. Ostatnie naście! Bardzo bym chciała aby ten rok był jednym z najlepszych w moim życiu :)

Czekacie na zdjęcia widzę. No dobra, to dodaję! Ale się stresuje - nie macie pojęcia! :D Zdjęcia nie są przerobione, oszukane, podrasowane, ulepszone. Na każdym jestem ja. Tylko w innej bieliznie. :P zdjęcia u góry w czerwonym staniku  - styczeń 2013. Zdjęcia na dole w czarnym - koniec maja, początek czerwca 2013. Macie, oglądajcie! Daje Wam większą cząstkę siebie niż normalnie, nikt inny nie widział tych zdjęć :D


























sobota, 8 czerwca 2013

weź życie w swoje ręce!

Kochane, dziś nastał dzień w którym opierdoliłam samą siebie. Ostatnio miałam jakiś "gorszy okres", unikałam ludzi, chciałam tylko siedzieć w domu i nic nie robić. A dziś pomyślałam sobie :
- Cholera, dziewczyno. Weź się w garść. Siedzisz i użalasz się nad sobą. I co ty myślisz? Że jak tak będziesz   leżeć w łóżku to co? Chłopak sam zapuka Ci w okno? (no na pewno, tym bardziej, że mieszkasz na 3 piętrze), kilogramy same się zrzucą? Brzuch sam się wyrobi? Szafa sama zapełni się ciuchami? Włosy same odżyją, paznokcie pomalują, a uda ujędrnią? Na co Ty czekasz? Rusz dupę, napisz coś na blogu, pokaż dziewczynom, które czytają te twoje wypociny, że jesteś, żyjesz, podziel się energią! Wolisz spędzić całe wakacje w łóżku? Tak, a może frytki do tego?

No. Jak pomyślałam tak też zrobiłam :D Nie, to nie jest żadne "zaczynanie od nowa", "powrót" , bo ja nigdzie nie odeszłam. Jestem. I będę.

Jakiś bilans? Owszem.
Sukcesy :

- nie roztyłam się i nic nie wskazuje na to, żebym miała powrócić do wyjściowej wagi
- chodzę na siłownie. regularnie!
- jem zdrowo (tak były małe grzeszki, ale podstawą jest zdrowa dieta)
- mam w końcu mocne, długie paznokcie. pomalowane!
- kupiłam balsam brązujący po którym widzę efekty i smaruje się REGULARNIE! - czego robić nienawidzę
(dla zainteresowanych - Lirene, Body Arabica ja mam do jasnej karnacji, do ciemnej również jest ;))
-moje włosy zaczynają normalnie wyglądać
-pije regularnie czerwoną herbatę
-wczoraj namawiano mnie na frytki - dzielnie odmówiłam.

Porażki :
- zdarzyło mi się zgrzeszyć i zjeść coś czego nie powinnam
-nie wiem ile ważę -.- , chyba trochę przytyłam ale na pewno nie więcej niż 2-2,5 kg
-mam straszne humorki i wahania nastrojów
-odstraszam facetów, albo oni mnie  i chyba nigdy nie znajdę sobie nikogo
-ciężko idzie mi utrzymywanie porządku w pokoju
- uzależniłam się od kupowania butów.


No. Nie jest najgorzej myślę :D
Jedna z Was pod poprzednią notką poprosiła mnie o zdjęcia sylwetki. Dodam! W ciągu najbliższych dni. Już nawet zrobiłam ,ale nie mam po prostu zgranych. Trochę się boje Waszej reakcji, bo jestem wstydziochem :D

Trzymajcie się ciepło ! :*


Dziękuje. Że jesteście.