środa, 21 sierpnia 2013

choraaa.

Choroba mnie dopaaaadła. Wszystko wskazuje na anginę. Od poniedziałku gorączkuje, prawie nic nie jem, gardło boli, a wstanie z łóżka zajmuje mi ok. 10 min. Masakra, taka słaba to już dawno nie byłam.
Waga - 69,3 kg. Całkiem nieźle jak na tydzień nad morzem i ostatni weekend również nad morzem. Wszyscy chwalą moją figurę, na facebook'u, na imprezach, spotykając się ze mną. To miłe :) Im bardziej pracuje nad ciałem, im większe widzę efekty, tym czuję się atrakcyjniejsza. Faceci też inaczej na mnie patrzą. Może to głupie, ale cholernie motywujące :D Czuje, że wszystko idzie w dobrym kierunku .Że jestem coraz bliżej zaakceptowania własnego ciała i polubienia go! A przecież jak dobrze będę czuła się sama ze sobą to inni będą dobrze czuli się ze mną ;)

Jak to się dzieje,że jestem dla facetów "kumplem"? Nie widzą we mnie materiału na dziewczynę. Jestem przyjacielem, któremu można się wyspowiadać i poprosić o radę. Najczęściej oczywiście w sprawach miłosnych. Doradzam wszystkim, martwię się o nich i staram się doradzić najlepiej jak umiem. Tylko kiedy w końcu ktoś pomartwi się o mnie?




niedziela, 28 lipca 2013

zmęczona.

Padam... Dzień w pracy. 7 godzin przy piecyku z zapiekankami przy 35 stopniowym upale. Jestem wypompowana z mocy...
Nienawidzę upałów. Nie znoszę, nie cierpię, fuj! Jedynym plusem jest to, że dużo wody piję i mało jem, bo w ogóle nie jestem głodna. Najchętniej nie wychodziłabym spod prysznica.
W sobotę wyjazd nad morze. Czyli zaczyna się podświadome zaostrzanie diety.
Nie mam nawet siły na dłuższą notkę ...
Dobranoc, Kochane!


poniedziałek, 22 lipca 2013

hello! :)

Kochane, trochę mnie tu nie było, wiem, przepraszam. Ale taka zalatana byłam! :)
To może od początku :

Najpierw byłam 3 dni nad jeziorem, u kumpeli na działce.Było świetnie, tylko ja czułam się jak ogromny grubas. Mimo, że wszyscy chwalili moją figurę, zachwycali się jak to ja nie schudłam. Jednak nadal mam przed oczami ogromny brzuch i jeszcze większe uda.
Ledwo co przyjechałam do domu, następnego dnia na weekend do Warszawy! Emily w wielkim mieście! :D Warszawa wydała mi się taka ogromna, nie do ogarnięcia i chyba całe życie bym w niej błądziła :) Jednak weekend to za mało, żeby poznać miasto i myślę, że wybiorę się tam raz jeszcze :)
No i znowu ... Powrót z Warszawy - następnego dnia latanie i załatwianie książeczki sanepidowskiej, bo jest mi potrzebna do pracy. I najlepsza wiadomość - dostałam się na studia! Piszę do Was jako studentka I roku kosmetologii :) !
3 sierpnia nad morzeeee... Nie mam pojęcia ile ważę. Mam zamiar wejść na wagę dopiero 3 sierpnia rano :P . Chodzę na siłownię, ćwiczę. Ale ciągle mi mało, ciągle czuje się gruba... Może przesadzam? Paranoja?



Czy można wyłączyć uczucia i spotykać się z kimś tak po prostu? Dla seksu, dla fizycznej przyjemności? Gdzie jest granica między byciem zimną, bezuczuciową suką, a normalną dziewczyną, w której budzą się uczucia? Czy przekładanie seksu nad uczucia to już szmacenie się?


Maciee jeszcze - grubas w bikini! Mortadela na wakacjach! ;)




piątek, 5 lipca 2013

lipiec

Witamy w lipcu ;)
Zdałam maturę. Przedmioty podstawowe całkiem nieźle, gorzej z rozszerzonymi. Jednak i tak jest lepiej niż się spodziewałam. Myślę, że w tym roku przywitam się z kosmetologią. Za rok będę próbować na farmacje. Oby do Gdańska.
Dieta. Tak mi weszła w nawyk, że aż nie wiem co mam pisać. Trzymam się. Zdarza się zgrzeszyć, ale wszystko z głową. Teraz trochę zaostrzyłam przyznaje, czuje presje :D Coraz bliżej do wyjazdu nad morze.
Jutro jak będzie pogoda jadę wygrzewać się nad jeziorem. Aż się boje przymierzyć bikini.

Dotykamy gorącego garnka gołą ręką. Oparzyliśmy się. Co robimy następnym razem? Zakładamy rękawicę.
Wchodzimy w związek. Oddajemy się cali, otwieramy się przed drugą osobą. Nóż w plecy, złamane serce. I co? Co staje się tą "rękawicą" ? Tą ochroną? Nienawiść do mężczyzn/kobiet, sarkazm, cynizm? Uciekanie przed poznaniem kogoś nowego? A w momencie poznania chłód i niedostępność? Zawsze tak jest? Podświadomie się bronimy? Ale przecież przez to sami utrudniamy sobie znalezienie nowej miłości i szczęścia. Błędne koło?


Dziękuje za tyle pozytywnych komentarzy pod poprzednim wpisem:) Pisałam go "pod wpływem chwili", weny :P ciesze się, że został tak pozytywnie odebrany.
Barbaro Kowalska - Tobie szczególnie dziękuje. Po przeczytaniu Twojego komentarza a zwłaszcza tego "uwielbiam cię" poczułam jak wyrastają mi skrzydła:) Miło być dla kogoś motywacją :)




czwartek, 27 czerwca 2013

lubię ten świat.

Lubię ten świat diet i dążenia do perfekcji.
Lubię wiedzieć że mam maksymalną kontrolę nad sobą.
Lubię czytać Wasze blogi.
Lubię pisać swój własny.
Lubię czuć że jestem cząstką tego świata.
Lubię maksymalnie angażować się w odchudzanie.
Lubię Was wspierać.
Lubię gdy waga spada.
Lubię gdy ciuchy stają się luźniejsze.
Lubię gdy Wam udaje się odnieść sukces.
Lubię gdy ludzie mówią mi, że schudłam.
Lubię coraz lepiej czuć się sama ze sobą.
Lubię zdrowo jeść.
Lubię wyszukiwać w necie nowe thinspiracje.
Lubię ten wirtualny świat, do którego wchodzę i na chwilę odrywam się od rzeczywistości.


Jestem częścią tego świata i nie chcę stąd odchodzić.

piątek, 21 czerwca 2013

ach ten wirtualny świat

Kochane, dziękuje za tyle pozytywnych komentarzy :) Dajecie mi siłę i motywacje, żeby nie odpuszczać, pracować nad sobą i za kilka miesięcy znowu pochwalić się zdjęciami :). Bo tak naprawdę to dopiero początek, muszę jeszcze dużo nad sobą pracować, żeby doprowadzić ciało do perfekcji.

Upał jest straszliwy. Modlę się o burzę, ale chyba się nie doczekam. Przez taką pogodę jadłabym najchętniej owoce z jogurtem greckim (pycha, polecam! smakują jak lody :D) i piła wodę. Nie chce mi się robić obiadu, jak pomyślę o ciepłym posiłku to mi niedobrze. Wiem, że to nie jest zdrowe i korzystne. Dzisiaj zmusiłam się do pójścia do kuchni. Zrobiłam sobie kurczaka, przysypałam warzywami i tak wyglądał mój obiad :).
Lubię gotować. Ale w takich upał odechciewa mi się stać przy garach.


Jestem emocjonalną ruiną. Stworzyłam w okół siebie barierę, obrosłam w skorupę cynizmu i ironii broniąc do siebie dostępu. Odstraszam wszystkich, bo panicznie boje się, że ktoś przebije się przez tą zasłonę i mnie zrani. Tak właśnie jest, pora to sobie uświadomić. Zawsze jak zacznę się otwierać, zacznie mi na kimś zależeć, źle to się dla mnie kończy. I łatam dziurę jeszcze grubszą warstwą ironii i wszystkiego co odpycha - bo przecież tak jest bezpieczniej. Może ja nie powinnam nikogo mieć? Może się nie nadaje? Może nie umiem? Może mojej drugiej połowy nigdzie nie ma i nie powinnam pchać się do miłości. Powinnam być sama.

Za tydzień wyniki. A co jak nie zdałam?