piątek, 24 sierpnia 2012

Nienawidzę siebie.

Upadłam. Upadłam nisko. Było tak dobrze, a ja zjebałam. Znowu. Wróciłam do 80 kg. A przecież było już 77! Jak mogłam sobie na to pozwolić? Czemu? Jakim cudem?
Popadanie ze skrajności w skrajność. Przecież to chore. Mimo, że nie było mnie na blogu, regularnie odwiedzałam Wasze. Gdzieś głęboko we mnie i tak to siedzi. Nie potrafię jeść normalnie. Mam w głowie zakodowane liczenie kalorii, jem, a w myśli wyzywam siebie od grubych świń. Albo pożeram wszystko co mi wpadnie w ręce, albo obsesyjnie ograniczam ilość jedzenia. Wiem, że tego się już nie pozbędę. To gdzieś we mnie jest i zostanie. Jak raz wdepnie się w to gówno to nie ma odwrotu. Wracam? Nie wiem, chyba. Blog daje mi jakąś taką motywacje. Czytając Wasze się podbudowuje. Trzeba się ogarnąć. Wszystkie plany chuj strzelił, może teraz się uda? Ale ile razy jeszcze upadnę? I ile razy będę się podnosić? Kiedy osiągnę cel?
Potrzebuje siły i wytrwałości. Proszę ...




Jeżeli komuś się nudzi niech wpisze sobie na fejsie "Chude jest piękne." Kilogramy thinspiracji ...

5 komentarzy:

  1. Jak fajnie, że wróciłaś;)
    Porażki zdarzają się każdej z nas wiesz o tym.
    Pamiętaj że zawsze jesteśmy z Tobą i będziemy Cię wspierać z całych sił;)
    Buziaki kochana:***

    OdpowiedzUsuń
  2. Klodja:

    Wszystkie walczymy z jedzeniem i dla każdej nie jest to łatwe. Jednym wychodzi to lepiej, innym gorzej, ale nie możemy się poddawać. Każdy ma marzenia i tylko od nas zależy czy się spełnią. Więc jeśli ci na nich zależy, to zrób wszystko, aby się spełniły :) Trzymam kciuki :*

    http://motylki-pro-ana.bloog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  3. nie wazne ile razy nie wyjdzie, lepiej zalowac ze sie wyszlo niz ze sie nie probowalo!

    OdpowiedzUsuń
  4. pamiętaj, że żadna z nas nie zaczęła od razu od super diety z super wynikami i super ciałem po miesiącu. każda upadała nie raz, a kilkanaście razy, ale za każdym razem się podnosiła i szła dalej, nawet jeżeli nie było łatwo. i ty też tak zrobisz. podniesiesz się, znajdziesz siłę i dalej będziesz próbowała osiągnąć swój cel.

    pomiędzy głodowaniem a kompulsywnym obżeraniem się jest złoty środek: dieta 800-1000kcal, na której nie będziesz miała szans przytyć, ani też nie będziesz mieć napadów. nie ma co drastycznie ograniczać kalorii, bo zawsze kończy się to wizytą u lodówki w środku nocy, a pożeranie wszystkiego w zasięgu wzroku powoduje tylko niestrawność, wzdęcia i tycie. spróbuj jeść to, na co masz ochotę, ograniczając produkty niedietowe (białe pieczywo, słodycze, biały ryż i makarony, itp.), w małych ilościach, a szybko zobaczysz efekty i to da ci siłę i wytrwałość do dalszej walki. naprawdę.

    trzymaj się :)

    OdpowiedzUsuń
  5. hej. Fajny blog :)
    Zapraszam do mnie :

    http://pro-ana-swiat.blogspot.de/
    http://pro-ana-swiat.blogspot.pl/

    OdpowiedzUsuń